"Cena naszych marzeń" Wright Thompson

 


Nie tego spodziewałem się po „Cenie naszych marzeń” Wrighta Thompsona. Z listy opisanych sportowców miałem zamiar poczytać o Jordanie i Pacie Riley’u. Na liście był jeszcze Muhammad Ali, może Tiger Woods. Reszta była dla mnie abstrakcyjnym spisem amerykańskich legend. Pierwszy rozdział był o MJ’u. Zasiadłem do niego, przewróciłem pierwszą stronę, wszedłem w styl autora i odpłynąłem.


„Cena naszych marzeń” jest czymś więcej niż książką sportową. Poznajemy sylwetki herosów różnych dyscyplin: od koszykówki, po boks, baseball, futbol amerykański czy zapasy. Nie jest to podróż przez karierę legend, lecz misternie spisywany obraz ich osobowości.

Dziennikarz z dystansu obserwuje życie sportowców, ukazuje przeciwności z jakimi się borykali, trudne dzieciństwa, wymagającego lub nieobecnego rodzica, traumy, i jak owe trudności ich napędzały. Często wręcz niszczyły przeradzając się w obsesję, perfekcjonizm, katorżnicze podkręcanie śruby własnych oczekiwań.

W trakcie lektury odnosi się wrażenie, że kariery gigantów poszczególnych dyscyplin są jedynie tłem dla walki, jaką tamci toczą ze sobą. Ile presji i oczekiwań innych niosą na barkach i w głowach. Odnosząc się do najbardziej mi znanego, koszykarskiego podwórka, każdy chciał być jak Mike. Oddawać zwycięski rzut w Finale NBA, zdobywać sześć pierścieni, być miliarderem, wypalać setki najdroższych cygar na najbardziej prestiżowych polach golfowych świata. Jednak ilu dałoby radę ponieść konsekwencje walki, tej zewnętrznej i w środku, do bycia we wszystkim najlepszym? Odpowiedź, że Kobe się nie liczy – on był na podobnym, jeżeli nie wyższym poziomie. Na pewno innym.

Z żalem odkładałem zbiór tekstów Thompsona, bo nieczęsto spotyka się literaturę sportową takiego kalibru. Literaturę, do której warto wracać, by dostać porcję motywacji i wiary w to, że można wznieść się poza własne problemy i słabości.

Książka do nabycia na stronie wydawnictwa Znak.

Komentarze